Patologia jest znana, na każdym kroku,
Nawet patrząc na nocne wychodzenia zboków,
Chodzą, zwiedzają, na ofiary się czają,
Albo Ci wielcy kozacy, złodzieje, a następnie sprzedają,
Udają Bogów, przecież nic zrobić nie mogą,
A najsłuszniejszym rozwiązaniem jest iść swoją drogą,
Alkohol, dragsy, przemoc, włamania,
To ewidentna kwestia ludzkiego szpanowania,
Nie podzielam opinii, gdy ktoś robi to po coś,
W grupie są mocni, a następnie samotność,
Konsekwencje, karania, ziomki znikają,
W momencie, gdy tylko pierwszy problem spotkają,
Więzienie, tego co było tego już nie ma,
Potrzebny był wafel to byłeś, w innym przypadku to żegnaj,
Nie łudź się z faktem, że będzie inaczej,
Patrz komu tu ufasz, nie myląc tych znaczeń,
Rzadko bywa tu szczerość, częściej to zakłamanie,
Bezzasadowy typ, reguły tu złamie,
Co drugi ziom tylko w oczy coś obieca,
Za plecami to przemyśli jak Cię sprzedać,
Za hajs wszystko, hajs tutaj jest Bogiem,
Hajs będzie tym światłem, gdy wejdziesz na tą drogę,
Pomyśl co robisz, działaj tylko z prawilnymi,
Wystawią Cię na wiatr – W sobie szukaj winy,
Nie znajdziesz przyczyny czemu tak się dzieje,
A zawsze chrakternym wiatr w oczy wieje,
Jak chorągiewka na wietrze się chwiejesz,
A po jednym błędzie możesz opuścić tą ziemie,
Życie toczy się dalej i ma własne prawa,
Ty tylko tym życiem tu się zabawiasz,
To nie jest gra, nie ma żyć trzech,
A czas leci szybko, nic nie złapiesz na węch,
Nie jesteś medium, nie określisz co będzie,
Jak honor swój plamisz, to plamy się nie pozbędziesz,
Co ma być to będzie – Zwyczajna gadka,
A liczy się podana dłoń, przy różnych upadkach,
Spójrz na to z kim właściwie gadasz,
Czy czasem nie masz frajera za brata,
Działaj zawsze tak, by było jak najlepiej,
By spokojnie przez to przejsć i nie znaleźć się na glebie.
Autor: Paweł Kołacz.